Bo warto jest czekać - relacja Darii

           Mam opisać relacje z koncertu, ale od czego ja mam zacząć?! Dimę pierwszy raz zobaczyłam w  2006 roku na Eurowizji, ale byłam wtedy małą dziewczynką. Szczerze mówiąc nie wiem, jak wyglądałoby teraz moje życie gdybym go nie zobaczyła i nie zafascynowała się jego osobą i twórczością. W Polsce większej fanki ode mnie to chyba nie ma i nikt mnie nie pobije w ilości Dimowych gadżetów :) 


       Często sprawdzałam kiedy i gdzie Dima ma koncerty i patrzę, patrzę - W I L N O - a, że jestem zakochana w tym mieście i już kiedyś byłam, powiedziałam sobie, że nie ma takiej opcji, żebym nie pojechała, skoro są rewelacyjne połączenia do Wilna. Zastanawiałam się, napisać dziewczynom czy nie, pomyślą, że nienormalna gdzie tak daleko chce jechać, ale w końcu się zdecydowałam i byłam w szoku, bo dziewczyny może nie od razu, ale się zgodziły. Początkowo były problemy z kupnem biletów, z przelewami ,ale się udało! Nikomu nic nie mówiąc kupiłam bilet, koniecznie chciałam go mieć przed Bożym Narodzeniem, żeby wydrukowany włożyć pod choinkę. Tak też zrobiłam. Gdy już rodzice zobaczyli bilet w mojej ręce, wiedzieli, że nie wiadomo co by się działo ja i tak tam pojadę. 
Zaczęły się przygotowywania, w co się ubiorę? co tam zabiorę? co mam zabrać, żeby Dima mi dał autograf? Które jego zdjęcie zabrać? 
   Dzień wyjazdu, stres przeogromny! Ale jak już w Warszawie spotkałam się z dziewczynami to chciałam już jak najszybciej być w Wilnie. Dojechałyśmy, krótka drzemka i zwiedzanie miasta. Wcześniej je zachwalałam, ale na początku dziewczynom się nie podobało, któraś z dziewczyn przyznała mi rację, co do tego, ze Wilno jest piękne jak wyszło słońce. Co chwilę sprawdzałyśmy instagrama czy może Dima coś dodał, nagle jest! Zdjęcie w oknie, po widoku zza okna doszłyśmy który to jego hotel, więc była druga opcja, gdyby się nic nie udało po koncercie. 
Przyszło mi załatwiać telefonicznie spotkanie z Dimą, stres większy niż przy jakichkolwiek egzaminach po rosyjsku, wszystko wyrecytowane z kartki, byleby tylko Pan z którym rozmawiałam nie wybił mnie z rytmu bo nawet zapomniałam jak się nazywam, a nie mogłam zawieść dziewczyn. Kazał dzwonić po koncercie. 
      Do koncertu zostało coraz mniej czasu, stres coraz większy. Jedziemy. Dojeżdżamy. Wychodzimy.

     Patrzę, a kolejka już dosyć spora, więc trzeba było kombinować w inny sposób. Saszan podeszła do przodu, potem ja, potem po kolei dochodziły dziewczyny. OTWORZYLI DRZWI, a że ja na koncerty nie chodzę po to, żeby stać w ostatnich rzędach to musiałam dać z siebie wszystko. Dobiegłam do środkowych barierek gdzie była kontrola biletów, wepchnęłam Panu sprawdzającemu pod nos mój bilet i biegiem pod barierki. UDAŁO SIĘ! Stanęłam jakbym miała pod pachami dwa telewizory i po czasie dobiegły do mnie dziewczyny. Jak już zobaczyły, że miejsce przy barierkach zarezerwowane to nie musiały się aż tak bardzo przepychać. Koncert miał opóźnienie 30 minut i było to najdłuższe 30 minut w moim życiu. Ekipa zaczyna wchodzić na scenę, gra muzyka, są tancerze, PISK a to fałszywy alarm. Po chwili Dima śpiewa zza kulis. Jego O O O OO O O O OOO O O O O O O O , cały czas mam w głowie. Wychodzi, tak głośno jeszcze nigdy nie krzyczałam, ale przecież nie codziennie chodzi się na TAKIE koncerty :).  Nogi się pode mną ugięły. Był płacz, ogromny płacz, aż uchwycili to litewscy fotografowie...

     Przed koncertem jeszcze rozdawali róże, a że nie udało mi się wcześniej kupić kwiatów dla Dimy to cieszyłam się, że chociaż jest ta jedna.
  
     Dima śpiewa KAK HOTEL YA, zauważył mnie zapłakaną i wydzierającą się, podszedł w moją stronę, zniżył się i śpiewa, Dima Bilan patrzy na mnie i śpiewa?! To nie pozostało mi nic innego jak śpiewać do niego, szybko rzuciłam mu różę, złapał bez problemu. Jak widzieliście zdjęcia z koncertu, pierwsze zdjęcie z kwiatem, to tak, mój :).



   Po tym momencie zapłakana odwróciłam się do Agnieszki, która stała za mną, ze słowami " to było do mnie?" ona odpowiedziała z uśmiechem "tak, to było dla Ciebie".  Koncert trwał w najlepsze, na żadnym koncercie nie znałam tekstu wszystkich piosenek, tylko na tym, ale co się dziwić jeśli jest on obecny w Twoim życiu 10 lat! Dima schodził też ze sceny i odbierał bukiety kwiatów od innych. Moim celem na koncercie było zrobienie sobie z nim zdjęcia, nawet selfie ze sceny, ale kiedy zszedł nie był na to chętny.  Później, nie pamiętam przy której to było piosence, kiedy śpiewałam do niego piosenkę, powiedział, no może nie głośno, ale wyczytałam z ruchu warg: LIUBLU, odwróciłam się do Agi nic nie mówiąc, a ona odpowiedziała "tak, to było do Ciebie". 

     Koncert dobiegł końca, pytam szybko Saszan czy jest szansa na bis, mówi, że nie bo coś już tam odłączyli, wiec biorę telefon od Margaret i idę dzwonić, 1 sygnał nic... 3 nic... ja już zrezygnowana, mówię super, wiedziałam, że tak będzie, ale moja współlokatorka zawsze mi powtarzała, że nigdy nie można mówić, że coś się nie uda, więc od razu pomyślałam inaczej. Nie wiem za którym sygnałem odebrał ale było ich dużo. Powiedziałam, że dzwoniłam wcześniej bla bla bla, pyta ile nas jest czy wszyscy się kojarzymy i żebyśmy podnieśli ręce i podeszli z drugiej strony. Jako, że dzwoniłam to odeszłam daleko od sceny, żebym miała cisze i trochę mi zajęło dojście tam, w międzyczasie chłopak od sprawdzania biletu chce go ode mnie jeszcze raz!! A ja go miałam już pogniecionego w torebce, nie mogłam poszukać więc jakoś udało mi się obejść go bokiem. Podchodzimy pod scenę, mówię, że to ja. Odliczyli 6 osób, jakieś dziewczyny chciały się wepchnąć, ale nie pozwoliłyśmy na to i odsuwają barierki i WCHODZIMY ZA KULISY. Idę pierwsza, nogi drżą, nie wierzę, że to się dzieje. Stoimy na małym korytarzyku.  Któraś z dziewczyn mówi, żeby nie piszczeć jak wyjdzie, bo gwiazdy tego nie lubią. Ok, przyjęłam. WYCHODZI DIMA, a że stałam najbliżej to ze słowami PRIVIET go przytulam, a on odchodzi i mówi, że minutkę. Myślę sobie, super, wystraszyłam go. Wychodzi znów. Mówię, że jesteśmy z Polski, jechałyśmy ok 10h, zdziwił się, że tak długo i powiedział, że jesteśmy kochane. Przypomniałam mu, że był kiedyś w Zielonej Górze na Festiwalu Piosenki Rosyjskiej, bo nie pamiętał w jakim mieście w Polsce był. Nie wiedziałam którą z rzeczy zabranych dać do podpisu, więc podpisał mi się na płycie. Pokazuje zdjęcie moje, z jego kartonową postacią, mówiąc, że to prezent na urodziny od mojej koleżanki, pyta czy to dla niego, mówię, że może być dla Was, na co mi odpowiedział, że u niego jest taka ilość zdjęć, że na pewno to zgubi, więc będzie szczery i mi podpisze. Pamiątkowe selfi takie, takie, takie. Teraz kolej na następną dziewczynę, a ja w międzyczasie powiedziałam, jego menegerowi, że na scenę rzuciłam list, jak będzie wszystko zbierał, to proszę, żeby go wziął, zgodził się. Nagrywania, zdjęcia, wspólne zdjęcie, biorę też aparat, patrzę, a Dima nie patrzy w aparat i mówię, mu to, a on tak, no patrzyłem w drugą stronę, więc szybko jeszcze jedno selfie!


   Po zrobionym zdjęciu odeszłam kawałek i sprawdziłam w galerii w telefonie czy to zdjęcie jest na pewno, ponieważ zawsze jak mi się śniło, że robię zdjęcie z Dimą, to zdjęcie było zrobione, ale w galerii już go nie było. Patrzę, że to zdjęcie naprawdę jest, w sumie nadal nie mogę w to uwierzyć. 
         Znów zachciało mi się tam płakać, spojrzał i mówi: spokojnie, już po koncercie, pobawiliśmy się, teraz czas odpocząć i napić się wina w hotelu. Potem też podawał palec, na znak przyjaźni, a że byłam jako pierwsza to podałam całą rękę. Haha, bo my to przyjaciele całą ręką, a nie palcem! Menager przynosi mi list, pyta czy to ten, odpowiadam, że tak i zanoszę go Dimie. Mówię, że to list dla niego, proszę żeby przeczytał, jak będzie miał trochę czasu podczas jazdy pociągiem, samolotem, samochodem. Prosto w oczy mi odpowiedział: obiecuję, przeczytam, więc wierzę! Czas juz żeby wyjść stamtąd, pożegnałyśmy się mówiąc, do zobaczenia na następnym koncercie. Wypuszczają nas i się zaczął płacz. W sumie to nie płacz, to było szlochanie! Saszan sama mówię, żeby nie płakała bo się udało, a sama beczałam jak głupia.  Inne dziewczyny patrzyły na nas z taką zazdrością, wtedy czułam się taka dumna! :) W sumie, do dzisiaj.
Podeszła do nas jakaś para, pytając czy mieliśmy zdjęcie z Dimą, czy to aż tak było po nas widać? :D 
        W toalecie dziewczyny się ogarniają, a ja siedzę na ziemi i nie wiem co się dzieje... Idziemy po kurtki, widzę idzie Artur Razumeiko, jeden z tancerzy Dimy, więc  oczywiście trzeba zrobić sobie również z nim zdjęcie. Wracamy do hotelu, siedzimy w pokoju, mnie już tak oczy od płaczu bolały, a nie mogłam przestać. Oglądałyśmy wszystkie nasze filmiki, zdjęcia które zrobiłyśmy, czas dodawać zdjęcie na fejsa, w końcu! Przez chwilę miałam wyrzuty sumienia, że mam z nim aż tyle zdjęć, ale tyle czekałam więc co się dziwić! Aga powiedziała mi później, że wiedziała, że ja jestem najważniejsza i mam pierwszeństwo przy Dimie haha, taka moja dobra duszyczka na tym koncercie :). Rozmawiałyśmy wcześniej i wiedziałaś ile to dla mnie znaczy. Dziękuję Ci bardzo! 
   Teraz wiem, że NIEMOŻLIWE JEST MOŻLIWE! To było moje największe marzenie, a 22.02.2016r, to do tej pory najpiękniejszy dzień. Przez Dimę zainteresowałam się muzyką rosyjską, zaczęłam się uczyć języka rosyjskiego, a dziś jestem na filologii rosyjskiej, więc zawdzięczam mu wiele! Na zajęciach o nim mówiłam, pokazałam dlaczego mnie nie było na zajęciach w ten dzień, Pani bardzo miło była zaskoczona, jej też trochę opowiedziałam i sama przyznała, że pojechałaby na jego koncert. Nawet na egzaminie ostatnio trafiło mi się pytanie przy którym mogłam dodać kilka informacji o Dimie :).
      Większej fanki w Polsce ode mnie nie ma.
To na pewno nie jest ostatni jego koncert na którym byłam. 10 lat czekałam na zrobienie sobie zdjęcia i z ogromną satysfakcją pokazałam je ludziom, szczególnie tym którzy mieli negatywne nastawienie do mojego zafascynowania jedną osobą, teraz zdziwieni co? :) 
      Spełniajcie marzenia, serio!! :) 
      A oto taka mała pamiątka po-koncertowa : 



Opracowała: Daria (Api)

Wileńskie wspomnienia - relacja Marty


A jak przygotowania, koncert i spotkanie wyglądały z mojego punktu widzenia? Kurczę, o takich rzeczach nie da rady pisać krótko! :)


 

Listopad 2015 - Daria zarzuca pomysłem wyjazdu na koncert do Wilna. Kawałek na Litwę jest, ja dopiero co zaczęłam pracę i kasy nie za dużo. Gdyby koncert był w Polsce - nawet bym się nie zastanawiała, a tak...? Jakiś czas się zastanawiałam, sądziłam, że pewnie za dużo zainteresowanych nie będzie, a przecież tylko w dwie osoby jechać to też tak jakoś za... skromnie i pewnie się okaże, że pomysł upadnie? A tu się okazało, że oprócz Darii, zainteresowane są też pozostałe "prezesy" :P i kilka kolejnych osób. Wyjazd coraz bardziej zaczyna kusić... 



W końcu w grudniu razem z Gosią decydujemy się na kupno biletów. Ale okazuje się, że to nie taka prosta sprawa, jeśli chodzi o koncert za granicą. Można kupić online, ale już zapłacić - tylko poprzez litewskie banki. I co teraz? Długie mailowanie ze sprzedawcami biletów - czy jest na to inny sposób? Powoli zaczynam tracić nadzieję, że cokolwiek się uda... No ale w końcu w którymś mailu przychodzi informacja - wysyłamy Wam fakturę - możecie zapłacić przelewem międzynarodowym. Nigdy w życiu z takim zdenerwowaniem pieniędzy nie wysyłałam! Sprawdzałam chyba z pięć razy, czy wszystko się zgadza, wszystkie cyfry, dane, kwota, kody, nie kody. No i to czekanie... Było tuż przed Nowym Rokiem, więc wszystko trwało dłużej. Jeden dzień, drugi, kolejny... Ja już pocykana, że pieniądze niby zeszły z konta, ale co, jak nie doszły, jak się okaże, że na Litwę dotarły w jakiejś pomniejszonej kwocie, bo opłaty bankowe? Gosia to już mnie wyzywała, że mam nie panikować, że wszystko na pewno będzie w porządku! I gdy dzień po moich urodzinach zobaczyłam na skrzynce maila od organizatorów to tak strasznie się stresowałam, żeby go otworzyć. SĄ! SĄ NASZE BILETY! Szybko piszę smsa: "Gonia, ryczę!!!". Już ją zdążyłam zestresować, że coś nie tak z tymi biletami, a to ze szczęścia po prostu. 

No i wtedy się zaczęło wielkie ogarnianie! Pomóc w kupnie biletów pozostałym osobom, kupić bilety na autokar i poszukać noclegu. Ogarnąć trasę z dworca do hostelu i stamtąd - do hali koncertowej. Poszukać, co można obejrzeć w Wilnie przed samym koncertem. Nagrać video dla Dimy, że jedziemy, że chcemy się spotkać. Pożyczyć walizkę i aparat. No i chyba najważniejsze - załatwić urlop! :D Wreszcie (prawie) wszystko zapięte na ostatni guzik. 

I nadszedł ten dzień: jadę do Poznania, tam razem z Doruszką wsiadamy do autokaru, a we Warszawie dosiada się reszta dziewczyn. Wilno wita nas śniegiem z deszczem, później pozostał już tylko deszcz. Krótka drzemka po podróży i lecimy na zwiedzanie, chociaż strasznie zimno. Obiad i wracamy do hostelu już się przygotować na to ważne wydarzenie. Tak w sumie do momentu aż stanęłyśmy pod halą - totalnie nie czułam, że to wszystko dzieje się naprawdę. Że w końcu trafiłam na koncert Dimy - taki z prawdziwego zdarzenia. Byłam w Zielonej Górze na Festiwalu Piosenki Rosyjskiej, gdy przyjechał Dima, ale to były 3 piosenki, krótki występ i nawet spotkanie z nim ostatecznie niestety nie doszło do skutku. To były totalnie inne emocje. Do Wilna przyjechałyśmy już po więcej!

Stoimy już pod sceną, tuż przy barierkach. Tancerze wychodzą na scenę, zaczynają tańczyć do pierwszy taktów "Против правил (Protiv pravil)", zza kulis wybrzmiewa głos Dimy. Jak mi wtedy serce zaczęło walić, a w oczach pojawiły się łzy. W głowie - "O matko, jestem tu, to się naprawdę dzieje!!!". Te emocje są po prostu nie do opisania! Koncert minął bardzo szybko, za szybko. Jeśli chodzi o ulubionych artystów to chyba zawsze jest za szybko, najlepiej by było, gdyby zaśpiewał całą swoją twórczość :D Koncert się skończył, a my stoimy i czekamy. Daria w końcu dzwoni do menagera dopytać o to spotkanie z Dimą. Każe nam podnieść ręce i się pokazać, więc idziemy pod scenę jak takie dzieciaczki, które przechodzą przez pasy xD Puszcza nas przez barierki, dokładnie odliczone sześć osób z naszego Polskiego FC. Nikt więcej się nie przeciśnie, nawet gdyby chciał, bo menago dokładnie pilnuje. 

Jesteśmy za kulisami. W głowie mam tylko "O ja pierniczę, o ja pierniczę!" (chociaż było to raczej w niecenzuralnej wersji :D) Minęły może z 2 minutki i wychodzi do nas Dima. Normalnie zawał na miejscu. Nawet, gdy piszę tę relację to aż wszystko na powrót odżywa. Czego się spodziewałam przed wyjazdem odnośnie spotkania (o ile miałoby dojść do skutku)? Wielka gwiazda rosyjskiej muzyki, więc pewnie szybko zdjęcie, może jakiś autograf i pa pa, koniec spotkania. A tu... Dima totalnie uśmiechnięty, z każdym zrobił sobie po kilka zdjęć, z każdym porozmawiał, popodpisywał się gdzie trzeba, podopytywał o różne rzeczy, zgodził się na krótkie nagranie i jeszcze grupowe zdjęcie. Nie mam zielonego pojęcia, ile trwało spotkanie. Pewnie jakieś 10-15 minut! Powiem Wam, że tego nie ma jak opisać, to po prostu trzeba przeżyć. Ze swojej rozmowy z Dimą pamiętam tyle, że uchachana od ucha do ucha (i jednocześnie cholernie roztrzęsiona) powiedziałam, że strasznie się cieszę, że czekałam na to spotkanie aż 10 lat (czyli od Eurowizji 2006, kiedy to "odkryłam" Dimę (bo FPR nie wliczałam, wtedy nie dało rady z nim porozmawiać). Dima trochę taki onieśmielony tymi wszystkimi reakcjami chwycił mnie wtedy za rękę i powiedział, że mam się tak nie stresować. Zapytał ile jechałyśmy na koncert i kiedy wracamy do domów. Takie spotkanie to jest przeżycie, więc w tym momencie mój mózg się zbuntował. "Boże, wiem, jak jest "wczoraj" i "dziś" po rosyjsku. Jak, do jasnej cholery, było "jutro"???". Nie przypomniałam sobie najbanalniejszego słówka, totalne zaćmienie umysłu, więc po chwili wybrnęłam odpowiadając... "Jutro" - chociaż jakoś :D

Po spotkaniu Daria ryczy, Saszi ryczy, Aga też rozdygotana. Wychodzimy zza kulis. Ludzie którzy jeszcze zostali w hali łypią na nas - w końcu tylko nas wpuścili do Dimy. O ile koncert i spotkanie to był jeden wielki szał, w głowie miałam tysiąc myśli, serce biło o wiele szybciej, to później, gdy już siedziałyśmy w hostelu - prawie wszystkie dziewczyny już wstawiały zdjęcia z Dimą, zacieszały, to znowu płakały. A Marta? Marta siedziała jak otępiała, prawie wcale się nie odzywałam. Wkroczyłam w jakąś fazę totalnego niedowierzania, że to co się właśnie wydarzyło - było prawdziwe. Świadomość całego spotkania dotarła do mnie chyba gdzieś w drodze powrotnej do domu, a tak na full - dopiero jak było trzeba zdawać relację innym osobom. 


Против правил. Wbrew zasadom. Wbrew wszystkiemu. 
Marzenia naprawdę się spełniają! 
Czasem, jak widać, wymaga to pokonania wielu przeciwności losu. 
Ale kto powiedział, że wszystko w życiu będzie łatwe? 
Dla takich chwil naprawdę warto walczyć! :)


Opracowała: martusienka91

Nievazmozhnoe vazmozhnoe! Czyli o tym jak spełniają się marzenia - pokoncertowa relacja Margaret

Minęło już trochę czasu od tego co wydarzyło się w lutym br. w moim życiu. Ale dopiero ostatnio dotarło do mnie – CO TO KONKRETNIE BYŁO! Co to się wydarzyło! Widziałam, słyszałam, a nawet i przez chwilę dotykałam Dimę Bilana na żywo! A co najważniejsze on widział mnie! Może to tak głupio zabrzmi, ale przez chwilę nie byłam jakimś anonimowym fanem, byłam fanem, który przyjechał z dość daleka, żeby go zobaczyć i usłyszeć. Po prawie 10 latach poznawania jego osoby  i jego twórczości – w końcu na prawie dwugodzinnym koncercie life pełnym emocji, ekspresji i niepowtarzalności. I aż tchu brakowało, żeby to wszystko razem z Dimą prześpiewać. Tak wspaniale i niewiarygodnie dobrze… Ale może zacznijmy od początku.


Moja historia z całą tą „Dimo-manią” zaczęła się od Eurowizji w 2006 roku, gdzie do Dima – jak wszyscy doskonale wiedzą wystąpił z piosenką Never let you go, plasując się na drugim miejscu. To już wtedy życzyłam mu wygranej, został moim faworytem od pierwszego wyjścia na scenę i wykonania tego utworu. Po Eurowizji oczywiście się zaczęło… A ja jako biedna istotka niepodłączona jeszcze do stałego Internetu męczyłam koleżankę aby cokolwiek mi zgrała i podrzuciła na płytkach. Ekhem, czy ktoś jeszcze pamięta takie czasy albo chociaż może sobie teraz to wyobrazić?:) A na przerwach w szkole włączałam swojego discmana i Gosi nie było,  wkoło leciała jedna i ta sama piosenka, no jakiś obłęd – co ważne jedyna-jedyna piosenka anglojęzyczna, której text znam na pamięć!  Potem zaczęłam przeglądać forum polskich fanów Dimy, oczywiście tylko przeglądać, bo jakoś na początku trudno mi było się przełamać i cokolwiek napisać. Później gdy to już jednak nastąpiło i w miarę szybko ewoluowało… zostałam moderatorem, potem adminem, potem wyszedł pomysł Fan Clubu i sam Fan Club. Powstała strona, zostaliśmy zarejestrowani w Międzynarodowym Fan Clubie Dimy jako Oficjalni. Dima przyjechał w 2010 do Polski na Festiwal Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze, gdzie wykonał trzy utwory. To było coś, a na pewno był głośny pisk kiedy pojawił się na zielonogórskiej scenie! Facet, którego podziwiałam od 4 lat nagle staje mi przed oczami! Wtedy niestety nie doszło do spotkania, a trzy utwory, to nie czarujmy się, ale to zdecydowanie za mało – jeśli to jest Twój ulubiony artysta! I tak czekałam kolejne 6 lat na spełnienie swojego marzenia… Ale Nievazmozhnoe – vazmozhnoe!




22 lutego 2016r. byłam na koncercie Dimy Bilana w Wilnie na Litwie. Byłam ja i pięć innych fan-klubowiczy: Aga, Api, Doruszka, Marta i Saszan. I po dwóch miesiącach niepewności czy dojdzie do spotkania czy nie w drodze na koncert dostaje wiadomość: „Spotkanie odbędzie się po koncercie, proszę zadzwonić do menagera i potwierdzić”. Ojaaaaa! Naprawdę? Serio?! Czy to się dzieje? Czy to się wydarzy?!
Jedziemy busem już którąś godzinę. Budzę dziewczyny – żadna z nich do końca nie wierzy, ale każda jest podekscytowana!
W głowie myśli najgorsze, że przecież Dima się trochę zmienił przez te 10 lat, że przecież teraz jest jedną z „najjaśniejszych” gwiazd w Rosji, że może nie mieć ochoty, że to i tamto…

I jesteśmy na koncercie! Dima śpiewa, Dima zagaduje, Dima się śmieje, Dima się wygłupia, Dima tańczy, Dima bajeruje! Dima skacze! Dima robi prysznic nabierając wody z butelki i wypuszczając ją nad sobą! Dima wchodzi na głośnik, Dima siada na podłodze, Dima odbiera kwiaty, Dima zeskakuje do przejścia obok barierek, fani szaleją, każdy chce go dotknąć! Dima idzie w naszą stronę, Dima wraca, Dima robi głupie miny, Dima każe nam śpiewać, Dima nagle zaczyna wymieniać z zadowoleniem, kto tu do niego na koncert przyjechał i w taki sposób Polski Fan Club zostaje pozdrowiony prosto ze sceny przez Dimę!!! O rany! Mówił do nas!!!!! Na tyle ludzi, co tam było (pełna, załadowana hala z balkonami) – on zwrócił się konkretnie do nas – do 6 osób z Polski! Tu podziękowania dla Saszan - i jej fanów, którzy pomogli w tym, żeby Dima się dowiedział o tym, że jesteśmy (poprzez udostępnianie fotografii naszego plakatu na portalu społecznościowym). No najlepszy koncert w moim życiu! Czułam się wtedy (kurcze, czy to głupio zabrzmi po raz drugi?)ale...  – docenionym fanem :)


I taki piękny koncert dobiegł końca. Bisu nie było, to takie dla mnie niespotykane, no ale trudno. I tak mimo wszystko trzeba przyznać, że koncert trwał długo, Dima się na-skakał, na-śpiewał i na-pocił ;D
Wybieram nr do menagera, Api dzwoni. Chwila niepewności, a po chwili gdzie pod sceną czeka jeszcze dość sporo fanów, mających nadzieje, że Dima wyjdzie, do barierek podchodzi menager i tak, żeby nie zwracać uwagi wpuszcza nas za kulisy – wchodzimy tylko my – MY WYBRAŃCY XD Mimo, że  "po cichu", to i tak pare setek osób wlepia w nas swoje ślepia i pęka z zazdrości! Jedni nawet próbują wchodzić za nami, ale ochrona im nie pozwala.


Nie wiem co się dzieje, serce mi bije, ale jakoś tak niewyraźnie, jak we śnie. Nagle drzwi się otwierają i przed nami pojawia się Dima. Api rzuca mu się na szyję, przytula go, ale on nagle znika i pojawia się znowu. Jakby wyszedł zobaczyć czy już jesteśmy,wyszedł i znów wrócił.  Całe spotkanie nie trwa długo,  ale jest w pewien sposób niepowtarzalne. Szczerze powiedziawszy obawiałam się tego, że skoro krążyły ploty, że Dima wielka gwiazda to zaczął gwiazdorzyć, to że wyjdzie, zrobi sobie od niechcenia z każdym zdjęcie w stylu "to następny" i sobie pójdzie, a wtedy to już skończy się moja przygoda z wielbieniem jego osoby. A tu… wychodzi Dima uśmiechnięty, trochę nieśmiały, miły! Właśnie taki jakiego znają fani z filmików typu „Life with Bilan” i z innych wywiadów.  Chętnie robi sobie z nami zdjęcia, rozdaje autografy, wspomina, że był w Polsce na Festiwalu w Zielonej Górze, pyta kiedy wracamy. Nagrywa też chętnie pozdrowienia dla polskich fanów, niestety w trakcie nagrania, ktoś z obsługi przerywa, Dima głośno na niego w żartach krzyczy, żeby nie przeszkadzał i w tym momencie chyba operator kamery wyłączył kamerę i do końca się pozdrowienia nie nagrały…  Ale dzięki Bogu mamy autograf z pozdrowieniami dla Polskiego FC, chociaż to! :)

Dima w realu? Szczupły, no troszkę się nam postarzał i jakieś hmm, 185cm wzrostu.
A na pożegnanie gdy wszyscy już wychodzą, gdy trzeba wyjść jakoś tak mi smutno i ruszyć się z miejsca nie mogę, choć każdy już wychodzi  i chyba mam nietęgą minę, bo nagle słyszę od samego Dimy Bilana „uśmiechnij się, będzie dobrze”…. Yyy, o kurde?! Serio?!
Dopiero teraz do mnie dotarło, że Dima Bilan zwrócił się konkretnie tylko do mnie. Ten Bilan Dima z Rosji, ta moja największa gwiazda, ten sam, na temat którego nie raz żartowałyśmy sobie z dziewczynami z FC, że pojedziemy do niego, bo musimy go jak nie ogolić to obciąć (to było w sytuacjach gdzie nietrafnie wyglądał;)), a tymczasem podczas naszego spotkania wszystko było jak najbardziej ok. i naprawdę go widziałyśmy! I żadna z nas chyba nawet przez chwilę nie pomyślała, żeby jakoś poprawić jego image. Jejku, wiecie, że ja się na początku, w sensie po koncercie prawie wcale nie cieszyłam? Jakoś tak… Trochę to do mnie nie docierało!

Ale teraz już się cieszę i serce mi rośnie i uśmiecham się sama do siebie na samą myśl. Dobrze mieć takie wspomnienia. Dobrze mieć takie marzenia. Dobrze jest być DBściakiem! :)


To Ja tak w skrócie, dziewczyny pewnie opowiedzą więcej, m.in. walkę o miejsca pod sceną;)

Just Believe.

Jeśli kiedyś nadarzy się jeszcze taka okazja koncertu i "wyprawy życia" - pamiętajcie- nie zmarnujcie jej! :)





Opracowała: Margaret

Wspomnienia eurowizyjne w Londynie


Z okazji tego, że w tym roku odbędzie jubileuszowy 60. Konkurs Piosenki Eurowizja (19, 21, 23 maja 2015, Austria, Wiedeń) na dwa miesiące przed nim, zorganizowany zostanie specjalny koncert "Eurovision’s Greatest Hits". 




Będzie on nagrany 31. marca w Londynie. Organizatorzy powoli odkrywają karty, kto z dotychczasowych uczestników ESC wystąpi podczas koncertu. Wśród nich pojawiają się głównie zwycięzcy tego Konkursu (m.in. Conchita Wurst, Emmelie de Forest, Loreen, Lordi, Dana International). Wystąpi także i Dima, który w Eurowizji brał udział dwukrotnie (2006 - "Never Let You Go", 2008 - zwycięskie "Belive").

 
"Never Let You Go"

"Believe"

Show będzie retransmitowane w kilkudziesięciu krajach, między innymi w Austrii, Danii, Norwegii, Rosji. Niestety TVP nie zdecydowała się na to przedsięwzięcie, więc polscy eurowizyjni i dimowi fani będą musieli poradzić sobie sami i polować na koncert w telewizjach zagranicznych.  

Opracowała: martusienka91

Dima na ślubnym kobiercu?







W sieci krążą zdjęcia - Dima w garniturze z blondynką w sukni ślubnej u jego boku. Czyżby Bilan w końcu się ustatkował i zawarł związek małżeński?










Zacznijmy może od tego, kim jest ta kobieta? Dima i Yulia Sarkisova, bo tak się ona nazywa, są rodzicami chrzestnymi małego Saszy (syna menadżerki Dimy - Yany Rudovskoy i Evgeniya Plushenki).
 



Dima i Yulia znają się już od jakiegoś czasu. Zagrała ona w dwóch jego teledyskach: "Задыхаюсь (Zadyhayus)" oraz "Дотянись (Dotyanis)". Czy kilkakrotna współpraca przyczyniła się do tego, że pomiędzy tym dwojgiem zapłonęło namiętne uczucie?



Jeśli jesteście pełni (a raczej pełne - drogie fanki) obaw, że Dima wziął ślub z Yulią - zdecydowanie możecie odetchnąć z ulgą. To jeszcze nie czas na "zaobrączkowanie" tego wokalisty. Suknia ślubna to atrybut kolejnego, trzeciego już wspólnego, teledysku - tym razem para pracowała nad tym do utworu "Часы (Chasy)". Kiedy go ujrzymy - niestety nie jest nam to wiadome. Aczkolwiek taka aranżacja byłaby niezwykle udana, by wypuścić ją w Święto Zakochanych. Jak będzie - przekonamy się, mamy nadzieję, już niedługo :)

Opracowała: martusienka91

Projekt Alien24 wkrótce wydaje płytę!




Jesienią (na początku września) informowaliśmy Was, że Dima jest już praktycznie na ukończeniu swojego nowego krążka. Żeby przypomnieć sobie ten news - zajrzyj TUTAJ

Dziś wiemy już, że na tę płytę jeszcze chyba trochę poczekamy, bo wokalista najpierw zdecydował się na prezentację CD z projektu Alien24!





Premiera albumu Alien24 przewidziana jest na 2 grudnia. Większość piosenek jest anglojęzyczna, a trzy pierwsze utwory na krążku są już Nam znane. Kliknij na dany tytuł, a dowiesz się więcej o tym utworze: "Alien", "Music Is In My Soul" oraz "Fairy World"Album można zamawiać już na iTunes. Szczegółowe informacje odnajdziesz TUTAJ

Kto się cieszy i ma zamiar kupić tę płytę? A może bardziej niż na nią - czekacie na krążek już tylko pod nazwiskiem Dimy i bardziej wolicie go w wydaniu rosyjskojęzycznym? :)

Opracowała: martusienka91

Skandal między Dimą a Timatim


Skandal między Dimą Bilanem i Timatim zapłonął wieczorem 9 listopada, kiedy to ten ostatni opublikował na swoim Instagramie wypowiedź w której zwraca się do producenta/menadżera Bilana - Yany Rudkovskiej.

31-letni raper obraźliwie skomentował filmik z koncertu piosenkarza w Niznim Nowogrodzie, kiedy zwycięzca Eurowizji 2008 źle się poczuł. Według słów Bilana rozbolały go plecy, jednak Timati miał na ten temat inne zdanie:

"Yana, czy Tobie samej nie jest wstyd za swojego artystę? To, że on nie wstydząc się wychodzi na scenę nawąchawszy/napaliwszy się jakiś śmieci/gówna..." - zwrócił się raper do Yany.
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź: na początku pani Rudkovskaya wstawiła się za przyjacielem na swoim Instagramie, a następnie w wywiadzie dla SUPER ogłosiła, że Bilan jest gotowy przejść badania medyczne, a Timati w najbliższym czasie dostanie wezwanie do sądu. SUPER skontaktował się z Timatim i spróbował wyjaśnić, gdzie leży przyczyna ostrych słów rapera pod adresem kolegi ze sceny.
- Zawsze w każdej sytuacji wyrażam swój punkt widzenia - wyjaśnił swoje działania Timati - Mam swój mikroblog, gdzie wyrażam swoje zdanie. Nie robię tego pod publikę i nie robię czegoś po to, by jej dogodzić, a adekwatnie patrzę na rzeczy przez swój pryzmat i komentuję. Obejrzałem dany filmik, na którym Dima Bilan w nieadekwatnym stanie daje koncert. Następnie jeszcze podobne 3-4 filmiki. On w Pierwszym Kanale siedzi w jury w takim stanie. Jego życie osobiste mnie naprawdę nie dotyczy, ale jego menadżer Yana Rudkovskaya nie ma prawa dopuszczać do pojawienia się swojego artysty w podobnym stanie przed nieletnią publicznością.
Timati oświadczył także, że w razie pomyłki jest gotowy przyznać się do błędu co do Dimy Bilana.
- Jeśli jestem w błędzie, to jestem gotowy publicznie przeprosić Dimę - obiecał Mr. Black Star - A żeby to sprawdzić, jestem gotowy razem z Dimą pójść na badania na obecność narkotyków do niezależnego lekarza, jednocześnie oddając wyniki. I jeśli lekarze nie znajdą w jego organizmie szkodliwych środków narkotycznych i psychotropowych, to powtarzam, jestem gotowy publicznie przeprosić Dimę. Mimo to zrobię wszystko co w mojej mocy żeby badania przeprowadzili różni lekarze, żeby uniknąć niewiarygodnych wyników ekspertyzy.
Tutaj mamy jeden z filmików o których mowa powyżej:

Gdzie Dima mówi, że to widocznie szczególne miasto skoro tak się zdarza, że nie może oddychać, i że gotowy jest choćby podejść do każdego z widzów i objąć go ;-)
A Wy kochani co o tym sądzicie?

na podstawie: www.newsmusic.ru 
tłumaczenie: MiDuel
redakcja: Margaret

Czas na nową płytę





Dzisiaj Dima zaskoczył swoich fanów wiadomością, że jego kolejny album jest już prawie gotowy!






Na swoim Instagramie wokalista umieścił zdjęcie, na którym znajduje się kilka tytułów piosenek oraz informacja o tym, że należy jeszcze przygotować 4 kolejne piosenki i w zasadzie - najnowsza płyta będzie gotowa do wydania! 

Wśród wymienionych przez Dimę tytułów piosenek możemy wyróżnić kilka nam znanych. Są to: "Bolen toboy", "Malish", "Chasy" (utwór z poprzedniej płyty w nowej wersji) oraz utwór z Dzhiganem [prawdopodobnie chodzi tutaj o "Крик моей души (Krik moey dushi)"].


Opracowała: martusienka91

Mamy już 5 lat!

Tak, tak! Właśnie dzisiaj mija 5 lat od dnia założenia naszego polskiego Fan Clubu Dimy! To właśnie 1 września, pięć lat temu zostaliśmy zarejestrowani w Międzynarodowym Fan Clubie Dimy jako Oficjalny Polski FC!  


Decyzja o powstaniu zapadła jakieś dwa miesiące wcześniej i od tej chwili działaliśmy jako nieoficjalni, szukając chętnych do FC. Trzeba było znaleźć 20 chętnych osób. Od tej pory kilka z tych osób się wykruszyło, odeszło, zniknęło, ale pojawiły się też nowe twarze. Obecnie nasza "DB-ściakowa" rodzina liczy sobie 36 osób. W związku z 5 rocznicą chciałabym podziękować wszystkim fanklubowiczom, tj: Marcie Ł., Patrycji, Darii, Anecie, Karolinie, Agacie, Michałowi, Mikołajowi, Damianowi, Katarzynie, Mireli, Nikoli, Roksanie, Marcie M., Marlenie, Esterze, Aleksandrze, Sylwii, Agnieszce B. i drugiej Agnieszce B., Emili, Joli, Izie jednej i drugiej, Wiktorii, Monice, Martynie, Tatianie, Wiolettcie, Paulinie jednej i drugiej i trzeciej, Dominice i Ani. Podziękować za to, że jesteście i zaprosić na zlot fanów z okazji celebracji tejże naszej rocznicy:)

W komentarzach proszę napisać komu i kiedy odpowiadałoby się spotkać w:
a) Częstochowie
b) Krakowie
c) Warszawie

A tutaj na zachętę trochę niewyraźne, ale pamiątkowe zdjęcie z naszego ostatniego spotkania w Łodzi.



Pozdrawiam i przesyłam DBściakowe uściski, 
- szefowa Margaret :)

"Голос" po raz trzeci z Dimą - jurorem



5 września 2014 rusza trzecia edycja programu "Голос (Golos)", czyli rosyjskiej wersji naszego "The Voice of Poland".

Dlaczego piszemy o tym tutaj? Oczywiście z powodu Dimy, który jest jednym z jurorów. Na fotelu zasiądzie po raz trzeci (jest w programie od początku jego istnienia), a jego towarzyszami będą: Leonid Agutin, Aleksandr Gradskiy oraz Pelageya. 



Finał projektu zaplanowany jest na grudzień. W poprzednich edycjach uczestnikom z grupy Dimy nie udało się zająć najwyższego miejsca na podium. Być może stanie się tak w tym roku? Stawka jest wysoka, ponieważ mówi się o tym, że zwycięzca tej edycji, podobnie jak laureatka I sezonu, pojedzie w przyszłym roku na Eurowizję w barwach Rosji. 

Na koniec zobaczcie, jak prezentował się Dima podczas jednego z przesłuchań w ciemno drugiego sezonu :P


 

Opracowała: martusienka91

Niezmiennie na New Wave



Новая волна (Novaya volna) to międzynarodowy konkurs młodych piosenkarzy, który odbywa się nieprzerwanie od 2002 roku. 

W dniach 22 - 27 lipca 2014 odbyła się jego XIII edycja. 




Całość składa się nie tylko z części konkursowej, ale także z występów gwiazd muzyki rosyjskiej oraz zaproszonych artystów zza granicy. 

z wokalistką A-Studio

Każdy fan Dimy powinien wiedzieć, że w pierwszej edycji, w 2002 roku, Dima zaprezentował się w części konkursowej. Był wtedy jednym z 15 uczestników i zaśpiewał piosenkę "Бум (Bum)". Choć nie zwyciężył (zajął 4. miejsce), to i tak od tego momentu jego kariera nabrała tempa. Tak więc uczestnictwo Dimy w New Wave (tym razem już jako gwiazda) jest nieodłącznym elementem w jego corocznym grafiku występów. Zobaczcie jak zaprezentował się w tym roku!

Wieczór twórczości Ally Pugachovej:



Zakończenie festiwalu:


Opracowała: martusienka91

Premiera "Болен тобой"






Ostatnimi czasy w sieci pojawiały się różne zdjęcia z planu teledyskowego. Mogliśmy na nich ujrzeć Dimę z aktorką, która gra w jego najnowszym klipie ukochaną, dzieci, a także zwierzęta.








Dziś możemy wreszcie obejrzeć efekt dotychczasowej pracy Dimy. Nie ma co owijać w bawełnę i się rozpisywać - oto premiera klipu do "Болен тобой (Bolen toboy)"!


Opracowała: martusienka91

Obecne życie Eleny



Jesteście ciekawi, co się aktualnie dzieje z byłą dziewczyną Dimy - modelką Eleną Kuleckayą (Елена Кулецкая)? 

Specjalnie poszperaliśmy trochę w rosyjskich mediach i oto, co udało się nam znaleźć.



Jak większość z Was pewnie wie, Dima i Elena byli swego czasu parą. Modelka wystąpiła w jednym z pierwszych teledysków Dimy - "Это была любовь (Eto byla lyubov)":


Jednak już od dosyć długiego czasu Eleny nie ma w najbliższym otoczeniu Dimy (byli razem w latach 2006 - 2011). Jedynie od czasu do czasu wpadają oni na siebie podczas różnych imprez (ze względu na to, że obecnie Lena jest między innymi reporterką telewizyjną).







Jeśli myślicie, że Dima i Elena mogą się jeszcze zejść ze sobą to niestety mamy dla Was niezbyt przychylne informacje. 

Otóż w listopadzie zeszłego roku modelka przyjęła oświadczyny operatora Stasislava Romanovskiy'ego (Станислав Романовский). Ich ślub zaplanowany jest na ten rok i ma się on odbyć w Paryżu. 

Opracowała: martusienka91

Oficerski Dima


Aktualnie kręcone są sceny do filmu rosyjskiego o miłości (dramat historyczny) pt. "Музыка во льду (Muzyka vo ldu)". 

Akcja filmu toczy się zarówno w czasach obecnych, jak i 100 lat temu. Główną rolę odgrywa sam Dima. Wciela się on w postać oficera z początku zeszłego wieku - Andreya Kulikova (Андрей Куликов). Ukochana Andreya to Vera i zagra ją Светлана Иванова (Cvetlana Ivanova). 




Od jakiegoś czasu publikowane są zdjęcia z kręcenia filmu i możemy na nich ujrzeć Dimę w brodzie oraz oficerskiej czapce i mundurze:



Wreszcie, dzisiaj Dima poleciał do Paryża, gdzie kręcona będzie część filmowej historii. Piosenkarz wrzucił na swojego Instagrama zdjęcie ze samolotu i jak widać, jego broda nadal się utrzymuje, ze względu na udział we filmie:


Opracowała: martusienka91

- Copyright © Strona Oficjalnego Polskiego Fan Clubu Dimy Bilana - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -